sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział I

   Ta książka pokaże Ci, że nie wolno zapominać swojej pierwszej miłości, aby zawsze przebaczać ludziom, bez względu na to co zrobili. Nigdy nie spodziewasz się, że... nieważne. 

~Punkt widzenia Layli~

   Powoli kroczyłam przez korytarz. Słuchawki lekko szczypały mnie w uszy. Słuchałam muzyki z telefonu znajdującego się w mojej kieszeni. Gdy moje okulary zsuwały się na czubek nosa, szybko poprawiałam je. 
   Kiedy dotarłam do szkolnej szafki, wpisałam hasło i otworzyłam ją. Westchnęłam i włożyłam do plecaka potrzebne podręczniki. Nagle wypadł mi z ręki i spadł na podłogę. Zaczęłam pakować się ponownie. Jak tylko skończyłam, zatrzasnęłam szafkę i wyszłam ze szkoły. Nie zdziwiłam się, Harry już tam był.
   Harry Styles... Zawsze mi się podobał i nadal tak jest. Ale dla niego jestem frajerem. "Idealne" dziewczyny zawsze dostawały najlepsze oceny i... gówno! On wie, że go kocham i, że zawsze będę. Niestety on nie odwzajemniał mojego uczucia. Nigdy.

   *Wspomnienie*

-Harry... Ja, ja - mówiłam szeptem jąkając się. - Lubię cię - moje źrenice rozszerzały się, kiedy spotykały się z jego wspaniałymi zielonymi oczami.
   On tylko spojrzał na mnie bez żadnego wyrazu twarzy. Potem krzywo uśmiechnął się. Wiedziałam, że był to fałszywy uśmiech, ponieważ gdy taki robi, jego dołeczki nie pokazują się. Szybko odwrócił wzrok. 
-Nie, nie możesz... - usłyszałam jego niesamowity głos.
-Co? Tak, mogę... - powiedziałam zdezorientowana. 
-Nie, nie możesz, nie wolno ci! - warknął zirytowany. Jego mające kolor świeżej trawy oczy zrobiły się dużo ciemniejsze i znów spotkały się z moimi. 
   Uciekłam z pokoju. Słyszałam tylko jak wrzasnął moje imię. Zignorowałam jego krzyki. Siedziałam i płakałam przy drzewie obok mojego domu. Dlaczego to jest dla mnie takie trudne? Co mam zrobić?

   *Koniec wspomnienia*

   Łzy spływały mi po policzkach, gdy przywracałam do siebie tą retrospekcję.  Szybko otarłam twarz i okulary z łez i wzięłam głęboki oddech.
-Layla! - słyszałam krzyk dobiegający gdzież z oddali.
   Zignorowałam to, ale wołanie utrzymywało się. Odwróciłam się i wyjęłam słuchawki z uszu. To był Harry.
-Co? - zapytałam.
-Layla, wszystko w porządku? Zobaczyłem jak płaczesz i...
-Tak, wszystko w porządku. - powiedziałam przerywając mu.
   Nie czekając na jego odpowiedź, kontynuowałam swoją drogę na przystanek autobusowy. Sprawdziłam godzinę na zegarku. Była 16:30.
-Cholera! Spóźniłam się na busa. - powiedziałam do siebie cicho.
   Więc chyba będę musiała iść. Myślałam, że Harry pobiegnie za mną, czy coś, ale on wrócił do swojego samochodu. Moje serce pękło. Czułam jak rozbija się na milion drobnych kawałeczków. Ale i tak przyzwyczaiłam się do tego uczucia. Cóż, przestanę to czuć, ponieważ mam tylko tydzień tutaj. Tydzień, zanim przestanę widzieć Harry'ego.
   Weszłam do domu, myśląc o tym, co stało się piętnaście minut temu. Harry... Dlaczego do mnie podszedł? Dlaczego zapytał mnie, czy wszystko ze mną w porządku? Czyżby się o mnie martwił? Dlaczego? Czy on mnie... lubi? Nie! W żadnym wypadku! Jak można lubić takiego dziwaka, jakim jestem ja? To znaczy, tak na poważnie lubić kogoś takiego.
   Kiedy dotarłam do domu, byłam zdziwiona.  Mama czekała na mnie w drzwiach. Podeszłam do niej.
-Hej mamo! - przywitałam się.
-Layla... Muszę z tobą porozmawiać - powiedziała patrząc mi w oczy.
-Dlaczego? Co się stało? - zapytałam i wepchnęłam się do środka.
   Byłam w szoku. Wszystko zapakowane w pudełka. Zamarłam na miejscu, a moja torba spadła obok mnie. 
-Słuchaj, kochanie. Przepraszam, powinnam była porozmawiać o tym wcześniej, ale...
-Kiedy jedziemy? - przerwałam jej.
-Jutro wieczorem - szepnęła unikając kontaktu wzrokowego.
-Co?! - krzyknęłam.
-Słonko, po- poczekaj. - powiedziała, gdy z łzami biegłam po schodach do mojego pokoju.
   Zamknęłam za sobą drzwi. W moim pokoju również wszystko było zapakowane w pudła. Zauważyłam ogromną, czerwoną walizkę w pobliżu ogromnego kartonu. Była pusta. Oparłam się o drzwi i płakałam jeszcze głośniej. Wydawało się, że minęła godzina, jednak czas mija znacznie szybciej. W mojej głowie wciąż wirował tylko jeden obraz, Harry...
   Mama przychodziła co dziesięć minut i krzyczała, żebym wyszła. Jednak ja ją ignorowałam. Sprawdziłam, która godzina. Okazało się, że była już 19:30. Przestałam płakać i otworzyłam drzwi. Ale mamy już tam nie było. Słyszałam jak mówi do kogoś na dole. Głos tego kogoś, wydawał się bardzo znajomy...

~Punkt widzenia Harry'ego~

-Pani Jefferson, przepraszam, że przeszkadzam, ale Layla zostawiła swoją książkę u mnie - rzekł do matki Layli. Wyglądała tak samo miło i słodko jak Layla.
_______________________

Podoba się?
Jak tak to zapraszam do komentowania lub obserwacji!
Kocham Was słodziaki <3

A tu mój filmik z Czarkiem! ;33

4 komentarze: